Kultura Niezależna

Pomarańczowa Alternatywa

„Kontrkultury w PRL”

Zakres znaczeniowy terminu kontrkultura najpełniej odnosi się do sytuacji z lat sześćdziesiątych oraz siedemdziesiątych XX wieku. Kontrkultura, tożsama z szerokim nurtem ruchów młodzieżowych, stawiających sobie za cel zmianę podstaw kultury poprzez rewolucję świadomościową, w tym ścisłym sensie miała w PRL wyraz raczej ograniczony, a także spóźniony czasowo wobec zachodnich kontestatorów.

O realnym istnieniu kontrkultury w polskich warunkach można mówić bodaj dopiero od początku lat osiemdziesiątych, gdy nurt sprzeciwu i postaw alternatywnych zaczął obejmować coraz szersze kręgi społeczne i coraz różniejsze formy ekspresji: obok silnego już wcześniej kontestatorskiego teatru, także nowe gatunki muzyczne, społeczności subkulturowe, „podziemne” pisma i środowiskowe ziny, uliczne happeningi, grupy religijne (wspólnoty oazowe, buddyjskie, medytacyjne, Hare Kriszna itp.), ekologiczne, spod znaku New Age, radiestezji i medycyny niekonwencjonalnej, wiejskie społeczności alternatywne.

Na wspomnienie zasługuje przy tym tzw. trzeci obieg tekstów kulturowych, obejmujący głównie subkulturowe i alternatywne fanziny, gazetki, informatory, kasety i płyty z muzyką, znaczki, plakaty itp. Kontrkultura schyłkowego okresu PRL coraz częściej przyjmowała formy odległe od otwartej walki politycznej, przenosząc punkt ciężkości na prezentowanie nowej prozy i poezji, za ich pomocą kontestując system. Wyrazistymi przykładami tego typu działań były dwa pisma: „bruLion” (1987 r.) oraz „Czas Kultury” (1985 r.).

Wydaje się, że wobec specyfiki polskiej sytuacji warto mówić nie tyle o kontrkulturze, ile raczej o kontrkulturach. Liczba mnoga umożliwia i uwrażliwia na dostrzeżenie codziennych, nie-odświętnych, popularnych przejawów sprzeciwu wobec systemu. Oprócz słynnych protest songów były przecież także dziecięce i podwórkowe rymowanki czy przyśpiewki, poza głośnymi strajkami odbywały się małe wiece hipisów albo indianistów. Główny nurt kontrkultury zasilany był bardzo wieloma dopływami. Trudno powstrzymać się przed refleksją, że w rodzimych badaniach kontrkultury nie dość uwagi poświęcano dotąd akademickiej, naukowej kontestacji. Na pewno nie jest ona tak efektowna jak wystąpienia teatrów alternatywnych, ani dosadna jak punkowe manifesty, jednak jej przejawy (listy sprzeciwu, alternatywne seminaria, konferencje, tłumaczenia prac itp.) nie powinny umknąć uwadze badaczy.

Różnorodność form kontrkulturowego sprzeciwu – obyczajów, wartości, zachowań, sztuk, idei, praw – sprawia, że w jej poczet należy zaliczyć znacznie więcej fenomenów, niż czyniono to dotąd. Skoro ogarnąć chcemy całość doświadczenia sprzeciwu wobec PRL, nie można zamykać się w kręgu zjawisk tylko artystycznych czy politycznych. Polskie kontrkultury nadal czekają na swoich „odkrywców”, interpretatorów i tłumaczy. Zbyt bogaty to świat, by godzić się na jego utratę.

Waldemar Kuligowski

×