Kultura Niezależna


Kultura w poszukiwaniu wolności

  • Przez lata setki redaktorów, drukarzy i kolporterów wydawało w podziemiu książki, gazety i biuletyny wolne od komunistycznej cenzury. Wielu z nich trafiło za to do więzienia, fot.Piotr Jaxa/Forum
  • Na takich maszynach drukowano w podziemiu, fot. Stanisław Markowski
  • Kulturę niezależną wziął pod swoje skrzydła Kościół katolicki – wiele imprez, spektakli teatralnych, wystaw plastycznych, dyskusji miało miejsce w kościołach i salkach katechetycznych
  • Każda impreza była bacznie obserwowana przez policję polityczną. Niepokorni twórcy karani zakazem druku a nawet więzieniem
  • Prawdziwie wolne życie kulturalne toczyło się w prywatnych domach. Na tych spotkaniach twórcy bez cenzury mogli czytać swoje utwory, śpiewać piosenki, fot. Tomasz Michalak/FOTONOVA
  • Prawdziwa satyra, wolna od cenzorskich ingerencji znajdowała miejsce przede wszystkim na niezależnych imprezach

Ideologia komunistyczna nigdy nie służyła wolności twórców i rozwojowi sztuki. Mimo okresu fascynacji tą ideologią na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku i poparcia udzielonego wówczas nowej władzy przez znaczną część polskich elit artystycznych ich drogi z czasem coraz bardziej się rozchodziły. Komuniści żądali ślepego posłuszeństwa i udziału w zniewalaniu społeczeństwa. Twórcy coraz częściej orientowali się, że są wykorzystywani, oszukiwani i pozbawiani nieodzownej artystom wolności, bez której prawdziwa twórczość nie jest możliwa.

Państwo, również w dziedzinie kultury, starało się całkowicie kontrolować działania swych obywateli. Wydawnictwa, teatry, redakcje gazet i czasopism, zespoły filmowe – wszędzie tam władza miała swoich przedstawicieli, którzy czuwali nad ideologiczną czystością twórczości i jej doraźnym interesem politycznym. Nie liczyła się prawda historyczna, nie liczyła się artystyczna wizja i talent, nie liczyły się styl i forma.

W oficjalnym obiegu do ostatnich chwil władzy komunistycznej w Polsce nie istnieli Miłosz, Hłasko, Pobóg-Malinowski, Józef Mackiewicz, Sołżenicyn. Uczniowie z lekcji historii nie wynosili prawdziwej wiedzy o Katyniu czy zdobyciu władzy przez komunistów w połowie Europy w 1944 roku. Tajemnicą były transakcje gospodarcze między Polską i Związkiem Radzieckim. Raz można było, a raz nie, publikować dzieła i wspominać o Słonimskim, Krzysztoniu, Skolimowskim i wielu innych.

W różnych latach nacisk przybierał różne formy i miał różną siłę. W okresach przesilenia powstawały dzieła, w których udawało się przemycić więcej prawdy, również w bardziej nowoczesnej formie.
 

***

Jan Józef Szczepański – niedawno zmarły wybitny pisarz – w swoich pamiętnikach przytacza rozmowę w wydawnictwie o wydaniu książki:

W jednym miejscu była mowa o zrzutach [alianckich].
- Czy pan wie, że nie było żadnych zrzutów.
- Ależ sam je widziałem.
- To nic nie znaczy, że pan widział. Zrzutów nie było, musimy się tego trzymać.

Ta rozmowa miała miejsce w 1954 roku, ale przez następne lata w wielu wydawnictwach i redakcjach odbywały się podobne rozmowy.

***

Mimo to nawet najbardziej krytycznie nastawieni do władzy twórcy nie rezygnowali z udziału w oficjalnym życiu publicznym i artystycznym. Tak – po kolejnych doświadczeniach z cenzurą – robili tylko nieliczni, jak Wojciech Bąk, Zbigniew Herbert, Miron Białoszewski, którzy w różnych latach wycofywali się, nie szli na żadne kompromisy, żyli w nędzy, pisali do szuflady. Inni, poza grupą karierowiczów i oportunistów, gotowych napisać wszystko – prowadzili swoistą grę. Jej wyniki można różnie oceniać. Jednak w oficjalnym obiegu pojawiły się filmy Wajdy, teatr Kantora i Jarockiego, kabaret Pietrzaka i Salon Niezależnych, wiersze Zagajewskiego i wiele innych wybitnych dzieł, których znaczenie trudno przecenić. Również jeśli chodzi o kształtowanie obywatelskich i patriotycznych postaw Polaków.

Ta swoista gra z komunistami stawała się z czasem dla twórców coraz trudniejsza do zniesienia. Tym bardziej, że w drugiej połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku pojawiły się pierwsze nielegalne, choć jawne organizacje opozycyjne. PRL podpisała też Akt Końcowy KBWE w Helsinkach, z jej trzecim koszykiem, mówiącym o współpracy kulturalnej. Tak narodził się działający poza kontrolą państwa komunistycznego niezależny ruch kulturalny. Nie bez ofiar. Policja polityczna przez cały czas nękała podziemne wydawnictwa i drukarnie. Przerywane i rozbijane były wykłady Latającego Uniwersytetu. Wielu twórców, drukarzy i kolporterów było aresztowanych.

W ciągu następnych kilkunastu lat, szczególnie w stanie wojennym i w latach późniejszych, poza działaniem cenzury wydano tysiące egzemplarzy pism publicystycznych i biuletynów informacyjnych. „Robotnik”, „Głos”, „Biuletyn Informacyjny”, „U progu”, „Puls”, „Bratniak”, „Indeks”, „Gospodarz”, „Krytyka” – to tytuły najwcześniejszych. W stanie wojennym pojawiły się następne: „Tygodnik Wojenny”, „Tygodnik Mazowsze”, „PWA”. Do rąk czytelników trafiły książki Konwickiego, Woroszylskiego, Marka Nowakowskiego, Teresy Torańskiej, ojca J. M. Bocheńskiego, Koestlera, wiersze Barańczaka. Wielu ludzi mogło się dowiedzieć prawdy o historii nie tylko najnowszej. Pojawił się też niezależny teatr, życie muzyczne i plastyczne, zaczęto kręcić niezależne filmy. Wiele z tych inicjatyw znalazło mecenasa i obrońcę w Kościele.
 

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom
×