Proza życia na kartki
Świat nie tylko bez MP3, telefonu komórkowego, sushi czy leżącej przy łóżku najnowszej książki Dana Browna lub Zbigniewa Brzezińskiego. Ale bez porządnego mydła, przyzwoitego jedzenia, modnego czy po prostu estetycznego ubrania, nawet bez papieru toaletowego, możliwości wyjazdu za granicę. Proza życia w PRL.
Dla dzisiejszych dwudziestolatków, czyli ludzi, którzy właśnie wchodzą w dorosłe życie i niebawem będą przejmować odpowiedzialność za Polskę, opowieść o warunkach bytu, czyli prozie życia w PRL, będzie brzmieć jak bajka o żelaznym wilku.
Aby choć trochę zrozumieć prozę życia PRL, trzeba ogromnej wyobraźni. Takiej, w której mieści się rzeczywistość z zarobkami wysokości kilkunastu dolarów miesięcznie, idącymi w dziesiątki lat kolejkami po małe mieszkanie ze ślepą kuchnią, ciągłymi brakami wszystkiego, proszeniem władzy o zgodę na wyjazd za granicę, choćby by zobaczyć ciotkę w Londynie czy Lwowie.
Polska rzeczywiście wyszła z II wojny światowej zniszczona i pokrzywdzona bardziej niż inni. Ale kraje na zbliżonym wówczas do Polski poziomie dokonały po 1945 roku ogromnego skoku cywilizacyjnego. My dreptaliśmy w miejscu, pogrążając się w coraz większym kryzysie. W 1988 roku przeciętny Hiszpan żył 77 lat, Grek – 75, Portugalczyk – 74, a Polak – 71 lat. Wskaźnik śmiertelności niemowląt wynosił 20 promili i należał do najwyższych w Europie.
Prymat polityki nad całością życia publicznego, lekceważenie potrzeb zwykłych ludzi, odrzucenie podstawowych zasad ekonomii, ładowanie ogromnych pieniędzy w nieefektywny przemysł ciężki, podporządkowanie Związkowi Radzieckiemu przekładało się na codzienne życie Polaków.
W końcu przełożyło się na kartkową rzeczywistość.
W latach osiemdziesiątych Polacy dostawali kartki na: mięso, wędliny, masło, kasze, cukier, słodycze, proszek do prania, papierosy, buty, wódkę (dla nowożeńców więcej), obrączki ślubne.
Każdy posiadacz najbardziej popularnego wówczas samochodu, fiata 126p, mógł liczyć na 30 litrów benzyny miesięcznie, ale tylko w 10-litrowych porcjach.
Reszta towarów to niekończący się system zapisów i talonów, sklepów za dolary i dla uprzywilejowanych, „bab z mięsem” oraz mniej lub bardziej ukrytej korupcji.
Skutki księżycowej gospodarki socjalizmu nie odeszły wraz z upadkiem rządów komunistów. Choćby pożyczone od krajów Zachodu i zmarnowane miliardy dolarów nadal ciążą nad gospodarką. I nad życiem codziennym zwykłych ludzi.
Cinkciarz – w czasach PRL osoba pokątnie handlująca obcą walutą, utrzymująca bliskie kontakty z peerelowskim aparatem ucisku, szczególnie z Milicją Obywatelską, która zapewniała jej bezkarność.